wtorek, 8 listopada 2011

Czarna strona Barcelony....

Nie wiedzialam, ze juz tak szybko bede pisala o mniej przyjemnych momentach. Swietny dzien, przemily wieczor ze znajomymi skonczyl sie najmniej spodziewana rzecza - kradzieza torebki. Bar pelen ludzi, wiec kiedy i w ktorym momencie to sie stalo - nie wiem. O tym, ze Barcelona jest miastem, gdzie kradziezy jest chyba najwiecej w Europie, wiedzialam juz wczesniej. Ale do momentu kiedy ciebie to nie dotknie, nie zwraca sie na to uwagi. Na szczescie w portfelu nie mialam nic oprocz 20 zlotych, euro i paszport zostaly w walizce. Natomiast wszystkie inne dokumenty, dowod, prawo jazdy i karty do banku tam byly. No i oczywiscie telefon z cala lista kontaktow. Nie chce nawet myslec o tym, ze byla to moja ukochana torebka. Dwie godziny spedzone na komisariacie, ponad godzina rozmowy zeby zablokowac karty bankowe. Choc w calym tym zamieszaniu, byla smieszna historia, kiedy dzwonilam do calodobowej pomocy MasterCard. Po pierwszym etapie rozmowy z kobieta poproszono mnie o chwile oczekiwania na wprowadzenie i sprawdzenie danych, po uslyszeniu juz drugiej dzwiecznej pioseneczki, odezwal sie mezczyzna i po chwili konsternacji i niezrozumienia okazalo sie, ze w tym momencie polaczono mnie z Komisja Europejska (!) Przynajmniej ta sytuacja rozbawila mnie do lez.

Dzięki połączeniu z Komisją Europejską pojawił się uśmiech ;)


Najlepszym rozwiazaniem teraz to kupienie szmacianej torebki, ktorej nikt nie ruszy. Jak widac wszystko zaczynam od nowa. Aaaa dzieki radzie Kijka przed wyjazdem zeskanowalam wszystkie dokumenty, wiec teraz bede miala mniej zalatwiania ;)

1 komentarz:

  1. Kochana,ale pech!!!Współczuję,mam nadzieję,że jednak szybko pozałatwiasz wszystkie formalności a złodziej obejdzie się smakiem,bo nic nie wskóra zablokowanymi kartami.Daj znać jak się ta sytuacja skończy.

    Ściskam.

    OdpowiedzUsuń